Matikář - naučíme matematiku. Každého.
Betano.cz - nová česká sázková kancelář

Pierwszy stopień zagrożenia (Zipera)

Mówili o nim degenerat On sam dwadzieścia kilka lat Typ desperat Nie miał nic do stracenia Wstręt do pierwszego punktu zagrożenia Coś większego na oku Zakręcił się i zdobył Zbyt długo szczęśliwym nie pobył Myślał że wszystko się udało Chciał zmienić swe życie na lepsze Ale tak się nie stało Bo nie wszystko co się świeci bywa złotem Potem zaczęły go łapać wygrzewki Zagrożenie to nie kurwa przelewki I zaczęło się to zbierać Jak ropień nie chcący się wygoić Czego ludzie nie zrobią By zaspokoić ciekawość Pierwszym stopniem do piekła Doszło do niego Komuś wszedł w drogę Mina mu pobledła Pod koniec Zbyt wiele osób chciało to mieć Mafia policja zbyt nerwowo się zrobiło Chronologia czy fikcja I na co mu to było Roztrzęsiony zdygady zdezinformowany Z przeciągłym wrażeniem Że jest obserwowany Okazało się za późno Kiedy ochłonął Koniec początku Jak zginął nie wiadomo Chłopak tankuje na stacji bak Zerwał się z rachunku od tak To niebieski Pontiak Znama z wierzchu dziwki wódka krak Bywa hajsu brak Myśl zarobić [a jak] Inaczej lipa Po mieście już ze dwie godziny śmiga Nerwowo zerka zerka w wsteczny Czy go policja nie ściga Telefon to pracodawca Przyjął zlecenie i o to zadba By dobrze wykonać robote Dorwać idiote I zajebać to czego chce Już wie gdzie on się znajduje Szykuje plan I na odpowiedni moment czeka Wyjmuje z bagażnika kopyto Nakręca tłumik i wbiega Do pomieszczenia gdzie czeka Sparaliżowane spojrzenie człowieka On wie że ma coś Co mu się na zdrowiu odbije Lecz nie odda tego póki nie zginie Padł strzał drugi Nadszedł ten dzień zagrożenia pierwszy stopień Mówię proste równe światowego wzrost zarobek noc Nikt nie będzie strat Pierdolony syndykat Prohibicja czy jest tego wart Policja Ameryka FBI ździra Nie Bangladesz czy Teshira Armia przestępcy zwany bezwzględnym Myślenia tok jesteś namierzony cel Nie pomoże nawet tobie liga obrony WDR Dotychczas znają twoją twarz Wiedzą gdzie spędzasz czas Mają plecy obrone Spore hajsy zostały opłacone Za twoją głowę Powieszą twoją żonę Wtedy zarobki Zostaną w pełni zaspokojone Realizacja 24 godziny tempo Akcja wszystko gracja Sygnał kurwa koniec meczu Znaleźli jego jak wciągał koks w barze na zapleczu Przyszłości już nie możesz dogonić Wchodzi ustawia spotkanie wchodzi By się wyrobić zadanie Kupić pogonić dalej pamiętaj Zarobić zapomnieć sprawa zamknięta Piękna historia Zbyt piękna by była prawdziwa Pot z czoła spływa Żywa atmosfera a koło Chłopak ma niewesoło To za mało Nic mu się nie stało Poszło to mu się udało Doszło do tego Że całość z dilem chwile trwało Śmiało w koło zerka gdzie telefon Jest budka numer pamięta Dzwoni czeka gadka krótka Masz czy nie masz Poczekaj do jutra Dziś wódka by to opić By dobić targu By sie zgodzić O ósmej przy barku Na pewniaka Na złamanie karku mkniesz Prawda jest taka Co swoje bierz Byś też był na swoim Teraz wiesz Wal zgrzyt A rano rany goisz Stoisz gotowy By był dostarczony Ma to z głowy Jest zarobiony Jest wywiązany Zadowolony Niezapomniany [Nic nie wiem nie widziałem] [Raczej] Bo odebrał co miał I zamiast dołączyć do grupy Z towarem na którym I tak ciążyły już trupy Zaczął lansować dupy Odwiedzając nocne kluby Coraz więcej pił Coraz bardziej był głupi Spójrz jak pieniądz gubi Pomyślał że może to sam mieć Najebany wsiadł w furę I zaczął przed siebie przeć Nie zapanował na trasie gdzieś dachował Nie uchował się W przydrożnym rowie wylądował towar Karetka czy laweta czynność rutynowa Może zauważył to postronny widz Bo nikt nie znalazł nic